Jak to socjolożka z designerem w przedziale

Projektowanie to praca twórcza, w moim wypadku praca przy biurku w miarę wygodnym fotelu (częściej krześle ostatnio co prawda). Widać jak rusza się jedynie niewielką częścią ciała – od czubków palców do nadgarstka – potocznie zwaną „dłonią”. Niektórzy bardziej dociekliwi klieci to dorzucą, uwagę górką, że rusza projektant jeszcze gałkami ocznymi, ot praca marzenie. Przecież w domu z piwem i pilotem przed TV robi się to/tyle samo – gałki plus stukające palce na pilocie.

A co z ruszaniem mózgownicą?

Ostatnio miałem rozmowę z osóbką dość młodą, przebiegłą i z blond-biustem (to może być kluczowe do rozgryzienia „logiki”) któraż to posiadała sporą wiedzę z dziedziny kognitywistyki i neurobiologi. Szczęście nie chciała zamówić nic bo bym ją wyprosił za drzwi (a i miejscówkę miała w tym samym przedziale więc nie wypadało), ale bardzo dociekliwie starała się dowiedzieć za co właściwie projektantowi się płaci.

Jak już doszliśmy że za ruszanie dłońmi i gałkami ocznymi nie ma co płacić to przeszliśmy do bardziej interesującego etapu – mózgu. Okazało się że przecież nawet ameba czy rozwielitka przesyła w swoich systemach nerwowych impulsy które się niczym nie różnią od impulsów projektanta (dałbym sobie rękę uciąć że rozwielitka nie ma układu nerwowego, ale ja studiów w odróżnieniu od adwersarki nie skończyłem) … a rozwielitkom jeszcze wynagrodzeń nie płacimy.

Idiotką przecież nie jestem?

Moje milczenie po tym pytaniu które zaliczyłem do tych z retorycznych było znaczące. Niestety dzielna dziewoja nie załapała i kontynuowała swój wywód. A ile jej radości sprawiały kolejne niebanalne „odkrycia” w stylu: każdy może być grafikiem. Mimo że moje zainteresowanie właścicielką biustu stało się podobne do zainteresowania amebą, szczebiot i pytania wyrzucane jak z karabinu, wciąż nie pozwalały zająć się istotnym problemem przeniesienia funkcjonalności z Androida na Windows Phone.

Wpadł mi głupi pomysł sprowadzenia panienki do parteru jej własnymi twierdzeniami. Okazało się że mam do czynienia z socjologiem (zapewne ze studiów wyniosła wiedzę o ludzkim mózgu i podobieństwach do rozwielitki). Niestety palnięcie że socjologiem każdy może być i na jednym wydechu, że w sumie byle dżdżownica może taką pracę wykonywać (byle doszyć jej dłonie) dał rezultaty odwrotne od zamierzonych. Okazało się że porównywanie pracy socjologa do pierwotniaków czy płazów jest demagogią … i kupę innych zdań których nie zarejestrowałem. Już w sporych nerwach człek palnął

przynajmniej ja z mózgiem ameby nie muszę wyjeżdżać do szwecji na zmywak aby doceniono jakość moich połączeń nerwowych!

i … zapadła krępująca (dla blondyny) cisza. Zobaczyłem tylko ze dwa wdzięczne spojrzenia od współpasażerów ukontentowanych, niczym nie zakłóconym, odgłosem stukotu kół pociągu.