Slowa nie oddadza tragedii
Miałem nie pisać, wszyscy mówią o tym samym lub wymownie milczą … telewizor wyłączyłem dobre 7h temu, nie mogę znieść tej ciekawości i gadania dziennikarzy kiedy tak naprawdę dźwięk jest zbędny.
Uważam że PiS z oboma braćmi na czele nie robi czy robił nic dobrego, wybór prezydenta kompletnie mi nie przypasował i pierwszy raz na wybory w życiu poszedłem zagłosować właśnie tylko przeciw Prawo i Sprawiedliwość (kiedy moim zdaniem sieli oni Bezprawie i Niesprawiedliwość), podczas ostatnich wyborów do parlamentu. Jednak zginął Prezydent mojego kraju, wybrany w wyborach powszechnych – człowiek który starał się reprezentować nas wszystkich, który zginął służąc nam. Zginęła elita tego kraju w miejscu tak symbolicznym, stała się tragedia która nie da się opisać słowami, która tak naprawdę dociera z olbrzymim opóźnieniem do umysłu.
Pewnych zachowań jednak nie jestem w stanie ścierpieć, gdzieś w mieszkaniu obok jest jakaś biba, nie rozumiem tego. Pierwszy człowiek spotkany na ulicy, który mieni się katolikiem, działa aktywnie na rzecz parafii mówi mi takie słowa że właściwie nie wiem co można mu odpowiedzieć, człowiek wiele lat starszy wykładający na uczelni …
To olbrzymia strata, ale jakby lecieli tam ci z rządu to ja bym się tak nie martwił … oni pewnie teraz tam z radości zacierają ręce
Jak tak można? Pierwszy raz uważam żałobę za stosowną, pierwszy raz zastanawiam się że Prezydent Kaczyński poza tym co mi się nie podobało zrobił też wiele dobrego. Żona mi powiedziała, że co by o nim nie mówić był patriotą, co chyba najlepiej określa prezydenturę. Nie jestem dobrym i grzecznym obywatelem, mam swoje przekonania które nie koniecznie się mieszczą w granicach narzucanych naszej społeczności (coś z tej dziecięcej niepokorności jeszcze mi zostało) ale jak zawsze 1 sierpnia o 17 staję na ulicy tak i teraz zanim zaczniemy żyć dalej trzeba się na chwilę zatrzymać i pochylić głowę poświęcając czas na zadumę.
Tagi: prezedent, tragedia, żałoba