Magiczne slowa
Podczas negocjacji cenowych ze zlecającym padają magiczne słowa/zwroty mające spowodować że magicznie spadnie koszt produkcji. Z kilkunastoletniego doświadczenia wiem że „magia” jest niestety odwrotnie proporcjonalna do rzeczywistości. W związku z tym czy warto iść na rękę i za magiczne, ale bez pokrycia, słowa ustępować podczas negocjacji? Obecnie każde magiczne słowo podczas negocjacji cenowej raczej u mnie zapala czerwone światełko, bo najmniej problemowe są projekty w których zamawiający nie stara się w cudowny sposób zmniejszyć budżetu i albo stawia sprawę jasno „mam tyle i tyle”, albo przyjmuje budżet zaproponowany.
Pierwszym i najpowszechniejszym slowem kluczem do otrzymania mniejszej ceny za ten sam projekt jest „stała współpraca„. Patrząc na to jak ta stała współpraca wygląda to zastanawiam się że albo słowo mocno się zdewaluowało albo zmieniło znaczenie a ja biedny nie nadążam już za zmianami. W 98% zwrot ten oznacza raczej stałe niekończące się zmiany i długi czas realizacji projektu. I oczywiście brak jakichkolwiek następnych zleceń.
Kolejna magia która ma zmiękczyć moje zatwardziałe serce wyzyskiwacza to „mały projekt„, „mała firma” co w uszach zlecającego zmienia się automatycznie w „małe pieniążki”. Mały projekt to po prostu na dzień dobry niekompletne materiały :) W trakcie prac, poza zdecydowanie wykraczające poza jakiekolwiek ramy niekończące się zmiany (potocznie zwane „poprawkami”), okaże się że 3 screeny przekształcą się w 15, a logotyp w 3 wersje wraz z projektem wszystkich materiałów i przygotowaniem na jutro do druku wizytówek. Natomiast „mała firma” ostatnio działa na mnie jak płachta na byka … oznacza bowiem ni mniej ni więcej że szef ma dużo czasu i wraz z dzieciem swym, żoną i/lub sekretarką będą przesyłać się niekończące się zmiany. Tu przyznam się że mam teorię: albo wydanie dużej kasy powoduje że wszystko trzeba zmieniać „x” razy, co by w jego oczach praca była godna zaproponowanej kwoty; albo co gorsza celowo rozkłada w czasie projekt kolejnymi poleceniami żeby zebrać odpowiednią sumę.
Tak mnie wzięło i zacząłem sobie pisać automat do wyceny wg zapytania z maila. Automat wyszukuje słowa kluczowe w mailu o konkretnym tytule, jeśli je znajdzie zmienia kwotę i dodaje w odpowiedzi, poza standardowymi formułkami, wyjaśnienie czemu budżet jest większy/mniejszy od przeciętnego.
Cennik:
magiczne słowo | wyjaśnienie | budżet | zadatek |
„Stała współpraca„ | dodatkowe % na poczet zmniejszenia ceny trzeciego projektu, jeśli ktoś naprawdę myśli o stałej współpracy zwróci mu się przy 5-7 projekcie | +25% | 30% |
„Mały projekcik„ | dodatek do budżetu na poczet tych wszystkich zapomnianych dodatkowych elementów | +50% | 30% |
„Szybki projekcik„ | znaczy się zwiększamy budżet za express | +75% | 50% |
„Mała firma„ | będzie po pięćdziesiąt razy zmieniać każdy pierd bo albo prezes ma sporo czasu albo wydając tak „olbrzymią” kwotę na takie byle co jak grafika musi mieć pewność że każdą rzecz 10x grafik zmienił wg jego widzimisię – wtedy może ta robota będzie tyle warta | +75% | 20% |
„Udział w dochodach„ | odpowiedni procent więcej powinno skutecznie zatkać i nie spowodować dalszej jałowej dyskusji | +1000% | 10% |
„Za darmo„ | za darmo dodaje do listy zablokowanych | – | – |
Mechanizm jest śmieszny i bardziej dla zabawy robiony acz w większości wypadków trafia bezbłędnie w sumy które chciałbym podać w odpowiedzi na zapytania.