Słowo „uczciwość” do lamusa
Zacząłem od napisania „głębokiej” myśli na fejsie: Jestem coraz bardziej przekonany że coś takiego jak „uczciwość” przeszło do historii jak „rycerskość”. Niedługo będą o tym uczyć w szkole zastępując słowami „naiwność” czy nawet dobitniejszymi „debilizm” – wpis na gorąco, po chwili uruchomił proces myślowy i niestety doszedłem do wniosku że się nie mylę.
W obecnej chwili podziwiani są ludzie którzy coś osiągnęli – albo kasę albo popularność albo jedno i drugie. Nikt się nie patrzy czy za portfelem nie stoi oszustwo czy nawet trupy a za popularnością sprzedaż w tej czy innej formie sromu. Ważne jest że on „ma” albo ją „znają” (może być odwrotnie). Globalizując – popularność zdobywa się np eksponując tyłek/cycki/dając dupy, a kasę się „zdobywa” w sposób niezbyt uczciwy (wg niedawnych standardów).
Dziś „dane słowo” nie ma znaczenia, a nawet służyć ono zaczyna do wydymania (kilka słów dobitniejszych się pojawi – sorki) tego kto na słowo uwierzył. Ubezpieczyciele nie ubezpieczają a jedynie pobierają opłaty za podpisywanie papierków które chronią ubezpieczyciela a nie klienta. Prawo autorskie coraz częściej służy nie do ochrony a zarabiania. Sądy coraz częściej nie służą do szukania prawdy a do dojenia tych co nie ogarniają paragrafów. A kraj zaczyna służyć do tego aby się politykom dobrze żyło a nie do tego aby obywatel cokolwiek miał z tego. Wszystko się pokręciło, na co zwrócił mi uwagę znajomy.
Jeśli załatwia klient umowę zabezpieczającą jego interesy, to zawsze tak aby było na piśmie. Jeśli chodzi o interes zleceniobiorcy to normą jest brak jakiegokolwiek potwierdzenia i wymuszanie rozmów telefonicznych. W ten prosty sposób można później w twarz twierdzić że było inaczej (korzystniej dla cwaniaka). Pożądaną cechą prezesów, handlowców jest cwaniactwo, brak kręgosłupa moralnego. Jeśli zdobywa się środki nie pracą a oszustwem (są wyjątki, acz mam wrażenie że to wymierające pokolenie) to coś z tego się ma.
Dziennikarze mający pilnować systemu sprzedają się za grosze, korporacjom, politykom i każdemu kto może coś dać lub spowodować że będzie choć chwilę „popularny”.
Wyśniony bloger miał być batem na nieuczciwych, sprzedajnych gryzipiórków, acz ja mam wrażenie że z chwilą kiedy grupka pojawiła się w TV i zaczęła być opisywana przez znienawidzonych dziennikarzy, skurwienie dopadło i ich – na podobnym poziomie. Ci którzy jeszcze się nie dochrapali, albo rzygają wazeliną, albo zachowują się nieco inaczej niż przyjęte normy … znaczy po trupach do celu. Zaczyna być mi wstyd że jestem przedsiębiorcą, blogerem, autorem.
Zresztą przykład idzie z samej góry z elit rządzących, polityków i celebrytów. Skoro mówi się coś przed 40 milionami, do kamery publicznie a następnie twierdzi się że mówiąc „czarne” miało się na myśli „białe” a i tak „wszyscy wiemy że jest szare” – to czego oczekiwać od maluczkich prezesików, czy ludzi podejmujących jakieś „decyzyjki”. Skoro się rozkracza przed kamerą i puszcza z każdym o kim się coś mówi żeby i samemu zacząć być obgadywanym, a potem ubiera się to kurewstwo w górnolotne słowa a wszyscy biją brawo to ja tu nie pasuję.
Tagi: blogerzy, dziennikarze, politycy, skórwienie, uczciwość