Human Computer Interaction
Człowiek siedzi robi projekty stron a czasem nawet coś czyta, tym razem wlazł na interaktywnie.com i znalazł tekst o HCI (Human Computer Interaction) i wyjątkowo przyszło mu się zgodzić. Mimo że jestem bardziej praktykiem niż teoretykiem, choć swoje na temat przeczytałem, do wniosków podobnych doszedłem – ideału nie ma i dla każdego użytkownika jest to sprawa indywidualna. Są pewne ogólne zasady pomocne w projektowaniu ale i one dają pozory łatwości dotarcia do informacji. W tej dziedzinie najłatwiej bazować na przyzwyczajeniach użytkowników – przyznam się że dla klienta pracującego na PC tworzę inaczej niż dla klienta posiadającego MACA, a w błędzie są obaj … a właściwie cała trójka włącznie ze mną. Projektując pod klienta z samego założenia popełnia się błąd, niestety mało który klient da sobie wytłumaczyć że jego przyzwyczajenia mogą być obce odwiedzającym jego witrynę. Kiedyś myślałem że zależne to jest od wielkości firmy zamawiającej ale to też mrzonki – może być budżet na kilkaset tysięcy a i tak prezes „każe sobie” – bo przecież on lepiej wie i on płaci.
Myśląc o wspominanych problemach można śmiało powiedzieć, iż stworzenie idealnego interfejsu to poszukiwanie Świętego Grala lub Kwiatu Paproci.
Genialnie obrazowo napisłą to Nowicki z Digital One … generalnie sam zjadłem zęby na szukaniu złotej formuły, której po prostu nie ma jak grala (ktoś pewnie będzie oponował), kamienia filozoficznego czy kwiatu paproci – olejmy te bajki i róbmy swoje starając się czasem ułatwić jak się tylko da poruszanie po naszych projektach a czasem zaskakując.
Ostatnio miałem ciekawe zadanie, wpierw 3 tygodnie temu wziąłem się za projektowanie interface aplikacji dla Activeweb (o której nie mogę do premiery niestety pisać), zabierałem się przez parę dni jak pies do jeża w końcu wykorzystałem znane motywy z pakietu office 2007 myśląc że znane te elementy pomogą userowi w szybkim „złapaniu” o co chodzi. Dwa tygodnie później dostałem kolejną aplikacje do oskinowania i okazało się że mam inny pomysł (również bazujący na znanych wzorcach acz Word czy Outlook wyglądają przy tym jakby pochodzili z niskobudżetowej produkcji) no i udało mi się przekonać klienta do zmiany już zaprojektowanej aplikacji (sorki Paweł za moją zmianę zdania – wiem że się napracowałeś i fajny efekt wyszedł, acz nie da się go łatwo powielić w innych produktach). Efektami się pochwale zapewne jak będę mógł, na razie sprzedam że po skończeniu pracy lekko przypomina to produkty Macromedii, ale bardziej koncepcją niż stylem.