Styl pracy godny pożałowania

No to popełniłem kilka nowych logotypów – chyba jeden i drugi wyraz trza ozdobić w cudzysłowy. Wsadziłem kilka ikonek (znów z istock) dodałem kilka napisów kupionymi czcionkami, dobrałem kolory i gotowe – normalnie przepis na ciasto w 5 min ;) Nigdy nie czułem się mocny w te klocki i jakoś zawsze kiedy mi przyjdzie zabrać się za takowe grafikowanie nad jakowąś „ikoneczką” i wypieszczonym „tekścikiem” (a czasem człek musi) podchodzę do zadania jak pies do jeża. Efekt nie jest powalający ale i jakoś strasznie się nie wstydzę – choć wg „wielkich” grafików/guru digartu jednak powinienem spłonąć ze wstydu. Oczywiście oburzenie wywołało zastosowanie zakupionych elementów, kajam się znów … w następnym projekcie wszystko będzie moje; zrobię sesje, sam będę modelem a ubrania sam utkam i zaprojektuje, opracuje własną czcionkę a nawet napisze wcześniej sam program graficzny i wymyślę + skonstruuje jakiś komputer nie mówiąc o wykopaniu i przetopieniu rud metalu na niezbędne części. Nic, ale to absolutnie nic nie wykorzystam co nie zostało zrobione przeze mnie – przecież to takie oburzające korzystać z cudzej pracy nawet jeśli się za to płaci.

Mój ograniczony umysł nie jest jednak w stanie pojąć co w kupowaniu elementów np. na istock jest takiego strasznego, wielkiej różnicy nie widzę w umieszczaniu zdjęć w projektach stron czy piktogramów w projektach logotypów – szczególnie że jest to naprawdę wstępna koncepcja do zastanowienia się nad kierunkiem a nie kompletne i skończone Corporate Identify – swoją drogą włosy mi się znów jeżą na myśl o składaniu księgi znaków, chciałbym wreszcie jakąś ciekawą publikacje (nie online) mieć w portfolio ale pracowanie w indesingu i zastanawianie sie nad wszystkimi kwestiami dotyczącymi druku … brrrrrrrr, wolałbym „narysować koncepcje” i żeby ktoś to wydłubał.

Pocieszam się że parę osób, których uważam za specjalistów w swojej dziedzinie uznało propozycja za nie wybitne acz bardzo ciekawe i nadające się do prezentacji, no i oczywiście wielce radosnym faktem pozostaję że „wielcy graficy”, krytykujący mój styl pracy, oferują swoje usługi za 100-300zł i za taką sumę siedzą tygodniami … a ja właśnie biorę się za następny projekt już czysto webowy.