Teraz jasiu weź kajecik i pisz, będzie lekcja teoretyczna „rozmowa z klientem” … eee!

„- Pękła u mnie rurka, trzeba wymienić kranik przelotowy, wejście do baterii …
– Chwileczkę! Chwileczkę. Ma Pan szanowny chwilkę czasu?
– No mam …
– To wyjdź Pan, znaczy się opuść Pan pomieszczenia pracownicze i jak zawołam EEE! to pan wejdziesz.
– To ja mam wyjść … teraz?
– Tak …” *

Na goldenline znów dysputa o tarciach między klientem a grafikiem … temat równie nudny (sam go tutaj co jakiś czas wałkuje) co niekończący. Spoglądając z boku i z dystansu na narzekania w chwili kiedy samemu jakiś czas (kilkanaście dni) nie miało się problemu pokazuje problem w lekko innym świetle. Nie! Nie zmieniłem zdania że większość klientów sama sobie robi krzywdę kiedy gówno się znając na projektowaniu i przekazie informacji musi z zasady dodać swoje 5 groszy jak nie 5tyś.

Strasznie (graficy) narzekamy na współpracę z naszymi chlebodawcami, a to że się muszą wtrącać … w sumie czemu nie? To ich projekt, ich pieniądze, tylko że powinni się wtrącać na etapie briefu a nie kiedy zlecają nam wykonanie ich luźnej koncepcji pozostawiając wolną rękę i jeszcze dodając „pan się najlepiej zna”.

„- Jasiuuu
yyyyyyeeeeeyyyyyeeee [odgłos piłowania]
– JASIU!
– Co jest?
– Chodź no synku tutaj, co to jest?
– To jest rurka panie majster…
– Tak jest! A do czego jest dana rurka?
– Daaaanaaaa ruuurkaaaaa … jest do niczego!
– Tak jest! To jest mój uczeń, kształci się on u mnie na nauce. Teraz jasiu weź kajecik, ołówek i pisz, będzie lekcja teoretyczna „rozmowa z klientem” … EEE!”

Głębiej się zastanawiając każda uwaga jest do zaakceptowania ważna jest tylko motywacja – nas chyba najbardziej motywuje budżet projektu a z doświadczenia wiem że większość projektów w których klient kłóci się o każdą złotówkę kończy się milionem uwag. A więc jeśli bierzemy się za projekty niskobudżetowe sami na siebie kręcimy bat – raz nie cenimy się, a dwa ściągamy na naszą biedną główkę prezesa złotą rączkę vel człowieka renesansu który mimo początkowych zapewnień jak to bardzo podoba się nasz styl i jakość na koniec się okaże najlepszym grafikiem (i nie tylko) najjaśniejszej rzeczypospolitej.

Jeszcze nasuwa mi się jedna prawidłowość – im dłużej klient zwleka z płatnością tym pewniej po przelewie będzie oczekiwał reakcji w milisekundach. Chyba można by się pokusić o zdanie że budżet i termin płatności są wprost proporcjonalne do problemów w czasie realizacji.

Ostatnio często zdarza się mi (i nie tylko) uraczyć zleceniodawcę pomysłem, kupą rad i gotowych rozwiązań przed rozpoczęciem prac żeby się dowiedzieć na koniec że nasze dzieło dokończy ktoś „lepszy” – co owocuje wykonaniem powodującym jedynie odruch zwrotnym i czarno na białym widać że „cwaniakujący” klient umyślił za sporo mniejsze pieniądze zrobić bez nas nasz projekt. Co poradzić, mamy przynajmniej satysfakcję że to my mamy rację (ja sobie czasem pozwalam nawet zrealizować ot, tak pomysł co by krwi napsuć pokazując jak coś powinno wyglądać).

– Pękła u mnie rurka, trzeba wymienić kranik przelotowy, wejście do baterii …
– Chwileczkę! A dzień dobry kto powie? Młodzież słucha, ona się uczy.
– Dzień dobry, pękła u mnie rurka, trzeba wymienić kranik przelotowy, wejście do baterii …
– Chwileczkę! Ale czy masz pan chwilkę czasu?
– No mówiłem że mam …
– To idź pan do kina na jakiś film co Pan jeszcze nie widziałeś

Właściwie przy tych dywagacjach zamknąć dyskusję można motto które powinno wisieć u PMów a wisi u nas na tablicy:

dobrze + tanio to nie szybko
dobrze + szybko to nie tanio
szybko + tanio to nie dobrze

Mimo to wszyscy bijemy się o następne co fajniejsze projekty mając nadzieje że w końcu uda nam sie przepchnąć coś z czego będziemy dumni a inni zzielenieją z zazdrości … przynajmnjej ja czekam :P

* teksty zaczerpnąłęm z kabaretu dudek, właściwie wpisałęm z pamięci wiec mogą to nie być dokładne cytaty