Sztuki walki

Parę dni temu, zupełnie przypadkiem miałem okazję „poćwiczyć” sztuki walki, wieczorkiem na spacerze 4 nawalonych gości uznało mnie za persona non grata na tej części chodnika którą uważali za swoje nienaruszalne terytorium (trza się orientować w podziałach panowie i panie – łatwo nie ma), zapewne roszczeń terytorialnych i reakcji na naruszenie nauczyli się po obejrzeniu relacji z Gruzji. Całe zdarzenie miało miejsce kolo 22 … policja mnie przesłuchiwała do prawie 2 w nocy i następnego dnia jeszcze dwie godziny – i dowiedziałem się że takie sprawy to ich nudzą (tak przy okazji). Gości złapali, dwóch chcą posadzić (jeden nie brał żadnego udziału a jeden odciągnął w końcu najbardziej agresywnego kiedy „przeszedłem” do defensywy), ja mam złamane vel pęknięte 2 żebra, złą żonę i kłopoty z klientem któremu dedline jednego projektu sie przestawił akurat o tydzień wstecz na dzień feralnego „treningu”.

Narzekam … no narzekam, jakoś ostatnio nie mam powodów do zadowolenia, mam same koszty bez przychodów mimo sporej liczby zleceń, prywatnie też się nie układa – trza jakiś odpoczynek sobie zarządzić.