Upływający czas

Pozwolę sobie na chwilkę głębszych przemyśleń … Całkiem niedawno pierwszy raz przeraził mnie upływ czasu, po prostu uświadomiłem sobie że przemijam bezpowrotnie. Uczucie było dość nieprzyjemne, zimny pot i takie głębokie doświadczenie, nawet bym powiedział że duchowe. Potem chęć zmiany wszystkiego, szaleńcze pomysły i pędzenie żeby tylko zdążyć.

A dziś mam zupełnie inne myśli, czas upływa i dobrze – każda chwila jest wyjątkowa i trzeba się nią cieszyć. To co przeżywamy tu i teraz się nie powtórzy a więc rozkoszujmy się trwającą chwilą zamiast pędzić szukając tego co i tak jest ulotne i błahe, nawet jeśli nam się wydaje to czymś naprawdę ważnym. Chciałbym czasem zarazić moim wewnętrznym spokojem i radością wszystkich w koło, niestety nie potrafię :(

Zamiast gnać nie wiadomo gdzie zrobię sobie spaghetti, będę się rozkoszował jego smakiem i myślał że kiedyś nauczę swojego syna doceniać takie „błahe” radości, że zdążę pokazać mu kawałek świata który znam i który wzbudził we mnie zachwyt. I nie będę mu wytykał palcem, po prostu pójdziemy w góry i będziemy chodzić, ja będę się uśmiechał do wspomnień i rozkoszował tym co mnie miłe dla mnie a Filip może zobaczy zupełnie co innego … zanim wrócę do pracy czy innych „obowiązków” przy których nie wiedzieć czemu nie wolno nam się uśmiechnąć pod nosem.

Szkoda że łatwiej się zarazić pesymizmem niż optymizmem, ok już nie smuce – następny wpis będzie już tylko o nażekaniu.