Dlaczego duże firmy nie potrafią robić aplikacji?

[przedrukz farmamarketing] Spektakularnych sukcesów aplikacji, np mobilnych, wydanych przez duże firmy jakoś nie widać. Pomijam aplikacje najpopularniejszych gigantów takich jak Facebook czy np Twitter, tam sukces jest gwarantowany przez samą masę. Nawet śmiem twierdzić że gdyby przed każdym tweetem trzeba by było telefonem potrząsnąć 30x i obrócić się na pięcie to i tak liczbowo odniosły by sukces. Mówię tu o nowych aplikacjach wykonanych przez duże firmy, mające odpowiedni budżet, możliwości i chęci.

Ciekawe nawet że małe firmy które odniosły spektakularny sukces, wykonały doskonałe aplikacje w chwili kiedy się rozrosły i postanowiły zrobić coś nowego poległy. Niby mają wszystko, doskonałe i doświadczone zespoły, pomysł, możliwości, finanse … i kolejna klapa. Przykład autora Wunderlist który postanowił wyprodukować coś co zostało nazwane Wunderkit – ostatecznie spektakularną klęskę do której przyznają się nawet autorzy – jest chyba dość dobrze obrazujący tezę.

So, here’s where we are now in our journey. We love Wunderlist and we believe in its bright future. We want to continue to build on its success by delivering a truly impressive product that will again have a positive impact on your lives. Say hello to Wunderlist 2. Now our future is clear, Wunderlist 2 will be launched later this year. Infact we are currently readying it for beta testing. We are incredibly happy with what we’re doing and feel extremely confident we are back on the right path.

Z drugiej strony ich pierwsza aplikacja do której tak ochoczo wracają, jak wyżej wspomniałem, odniosła dość duży sukces rynkowy i wyznaczyła trendy w projektowaniu na długi czas. Jakie jest więc źródło rozczarowań i nietrafnych decyzji? Czym się różnią te dwie realizacje?

Przede wszystkim budżetem oraz ilością osób biorących udział w projekcie.

1. Budżet – rozleniwia, daje złudne poczucie że to co robimy jest skazane na sukces. Jeśli zespół odpowiedzialny za kształt aplikacji ślepo wierzy że milion dolarów na reklamę spowoduje że ludzie będą chcieli używać ich produktu i przestaną zastanawiać się co w ich produkcje jest wyjątkowego to obrali prostą drogę do porażki. Sam fakt istnienia odpowiedniego zabezpieczenia finansowego nie jest zły, ale już opieranie sukcesu na samej ilości pieniędzy jest powodem kiepskich wyników sporej części produkcji gigantów.

Jest też druga strona medalu – najczęściej przy małym budżecie zamiast rozszerzać funkcjonalności, się je obcina zostawiając samo clou. W ten sposób powstają małe perełki pozwalające wykonać jedną czynność w prosty, czy wręcz banalny sposób.

2. Ilość osób decyzyjnych – każda osoba w zespole coś wnosi do projektu, im zespół większy tym najczęściej wiele osób decyzyjnych i w teorii to bardzo pożądany efekt. W praktyce okazuje się że albo wynik pracy jest kompromisem (czyli czymś miałkim i lekko mówiąc do niczego) albo jest zlepkiem kupy pomysłów.

Nikt nie oczekuje od aplikacji do lokalizowania najbliższego bankomatu że przy pomocy niej ogoli się, wydoi krowę i odbierze pocztę – a tak się dzieje bardzo często. I aby sprawdzić najbliższy bankomat w okolicy użytkownik takiego „cudownego” projektu zanim zobaczy to czego potrzebuje wpierw musi wybrać/potwierdzić 10 opcji. I nikt w zespole nie jest zadowolony z efektu ale też nikt nie jest urażony, ani nie zmarnowano żadnego dobrego pomysłu na „ulepszenie”.

3. Decyje podejmują biurokraci i jest to związanie z rozrostem firmy, najlepszy przykład to kiedy decyzje co do wdrożenia pomysłu zatwierdza/opiniuje np dyrektor finansowy dla którego ideałem funkcjonalności jest jego program księgowy którego nikt poza nim nie ogarnia. Kuriozalne, ale wcale nie tak rzadkie. Przy pewnej wielkości firmy, nie ma możliwości kontrolowania wszystkiego i wszystkich, maszyna musi zaufać swoim trybikom. Lecz te trybiki są dobre w mieleniu codziennej pracy i (obrazowo pisząc) nie przygotowane do innowacji i nowości wymaganych przy produkcji dla nowych rynków. W ten sposób maszyna nie wie kto ma podjąć odpowiedzialność za działanie nowe dla firmy. W ten sposób osoby mało kompetentne, ale na odpowiednich stanowiskach decydują o kształcie czegoś o czym nie mają zielonego pojęcia.

Dobrym przykładem jest jeden z naszych ostatnich projektów gdzie tydzień pracowaliśmy nad uproszczeniem rejestracji doprowadzając do tego że podczas testów % porzuceń na stronie rejestracyjnej był rekordowo niski. W studiu badawczym powiedziano nam że tak dobrze zaprojektowanego tego elementu nigdy nie badali i że nasze wyniki są rewelacyjne. I co z tego, kiedy prawnik klienta na koniec zażyczył sobie aby pod formularzem rejestracyjnym zamiast jednego checkboxa ze zgodą pojawiło się ich 14 i każdy musiał być ręcznie zaznaczony.

4. Nikt nie podejmuje decyzji (czytaj korporacja). Przypadłość największych, gdzie stada pracowników są absolutnie anonimowe a pewność zatrudnienia uzyskuje się nie wychylając się za bardzo. Metodologia spychania odpowiedzialności i zapewniania sobie „dupochronów” opracowana do perfekcji do tego stopnia że jakiekolwiek twórcze myślenie (w sporej części korporacji nawet można zaryzykować że „jakiekolwiek myślenie”) jest fikcją. Przeciwstawienie tego z produkcją czegoś co ma być użyteczne a nawet w pewnym stopniu przełomowe, przynajmniej w realiach korporacyjnych, może wywołać tylko pusty śmiech.

Czy zatem duże firmy są skazane na robienie badziewia i kolejne porażki? Co zrobić aby produkty wypuszczane przez duże zespoły były konkurencyjne, by ludzie je chcieli? To temat na osobny wpis …

W pewnym sensie odpowiedź dała firma Apple (tak tak znów), gdzie kupę dobrych pomysłów bez lidera z sprecyzowaną wizją spowodowały prawie bankructwo firmy.

Tagi: , ,