Nie za szybko panowie, nie za szybko
Pewna agencja i fajni ludzie coś tam zamówili jakiś czas temu. Projekt fajny, wymagający i prawie skończony jakiś czas temu, czekamy tylko na uwagi od klienta docelowego (równie fajne i również powinny być „jakiś czas temu”). Po przegadaniu kilku kwestii, pogadaliśmy sobie o stylu pracy i komunikacji. I tu bardzo fajny case (w odpowiedzi na odpowiedź) – dostaliśmy feedback, jak postrzegają styl naszej pracy.
Mimo że znają specyfikę, wiedzą ile co zajmuje, widzą że jakość jest ok, to jednak sami z sobą biją się z myślami, że wszystko robione jest na kolanie. A to dla tego że po pytaniu, po 15-30 min, w dniu deadline dostają odpowiedź i w niej, to o co się pytali. Dowiedziałem się że mają wrażenie, że mail miał siłę sprawczą i się „samo” zrobiło. Opowiedzieli że po takich zapytaniach, oni swoim klientom wysyłają odpowidź że jeszcze jakiś czas będą pracować na produktem i że prześlą za X czasu. A następnie za te kilka godzin wysyłają mimo że mają gotowe.
Mi się to zgadza, i wiele razy spotkałem się z niezrozumiałym, dla mnie, niezadowoleniem klienta po przesłaniu mu w odpowiedzi efektów pracy. Parę razy pojawiło się też pytanie czy „toto” zrobione było w 15 min – mimo że każdy średnio rozgarnięty człowiek widzi że „to” efekt co najmniej kilku dni. Tylko nikt nie przedstawił powodu niezadowolenia w tak jasny i precyzyjny sposób.
Wychodzi że z klientem jak z kobietą, najczęściej trza troszkę podrażnić, popieścić, zadbać o wstęp, przyprawić o lekki dreszcz ciut dłuższym czekaniem aby danie główne lepiej smakowało. Jedynie na „poprawki” należy się rzucać jak zagłodzony na kiełbasę :D
Podobno są jakieś badania zachowania. Ktoś coś wie?
Tagi: deadline, korespondencja, odpowiedź