Intuicja = przyzwyczajenie = rutyna, czyli UX ssie
Słowo intuicyjność stało się taką ścierką do wycierania (zacierania), usprawiedliwiania wszystkiego. Od kilku lat piszę uparcie że spora część specjalistów od UX zabija dobre i innowacyjne rozwiązania oczekując propozycji im znanej (z mocnym naciskiem na „im”) … tylko dla tego że jest znana. Taki spec upiera się że nie może być jakiegoś rozwiązania do chwili aż mu się pokaże że ktoś już coś takiego zrobił. Jeśli coś już jest – to jest cacy, jeśli nie ma – to jest be. Przepraszam ale takich speców to ja mam w … poważaniu.
Co gorsza, po serii artykułów „dokształcających”, klienci oczekują „innowacyjności” ale takiej jaką proponują ich konkurenci. Najlepiej gdyby zrobić coś co wyróżnia i wyprzeda o lata świetlne konkurencje, ale zrobione tak jak już jest zrobione przez innych. Jeśli zastanawiasz się o co chodzi w poprzednim zdaniu, pocieszę cię – ja też tego nie rozumiem. Stąd biorą się te dziwne polecenia
proszę nic nie zmieniać ale zrobić żeby wyglądało inaczej/lepiej
Kwadratura koła, paranoja i paragraf 22 … można się śmiać, chyba że ma się ambicje robić coś na poziomie. A wszystkie te bzdury są bronione argumentem „intuicja”, który sam często też używam. Powoli jednak zaczynam odczuwać że słowo „intuicja”, w odniesieniu do projektowania interface, nie niesie za sobą żadnej wartości. Słowo „intuicja” obecnie jest jednoznaczne z „przyzwyczajeniem” i bardzo bliskie stagnacji, bylejakości.
Intuicyjność nie może być celem sama dla siebie. W obecnym rozumieniu tego słowa, dla projektów już wdrożonych stosowanie się do tej zasady oznacza kompletny zakaz zmian interface. Dla nowych projektów nakaz robienia kopii z istniejących rozwiązań.
Przykładowo jeśli user przyzwyczai się do konkretnego przycisku z iOS 3 to nie powinniśmy go już nigdy zmienić – dla niego jest intuicyjny (znany) … tylko że dla nowych użytkowników nie koniecznie będzie sexy.
W moim rozumieniu słowa „intuicja”, jest wyobrażenie że użytkownik bez zbędnego zastanawiania się nad znaczeniem elementu będzie wiedział jak wykonać jakieś działanie. Nie ma jednak w tym miejscu mowy o opieranie się jedynie na sprawdzonych schematach. Można zrobić coś intuicyjnego, ale nie wykorzystywanego nigdzie, albo w „ten” sposób.
Dobrym przykładem jest aplikacja Tinder – swipe znany, ale wykorzystany do polubienia albo odrzucenia, dał nową jakość i jest w użyciu intuicyjny. I tak poproszę traktować „intuicyjność”.
Tagi: intiucja, rutyna, ux, ux ssie