Nieuzyteczna uzytecznosc
Poprzednie dywagacje skończyły się wtrąceniem na dość mocno pokopany temat użyteczności. Niestety jest to wąż który zjada własny ogon – bo często coś co nie jest użyteczne jest użyteczne :D
Zaprojektowałem sklep tak prosty i tak użyteczny jak tylko można, studiując zachowanie klientów zdecydowałem się na usunięcie 3/4 zbędnych elementów znajdujących się na większości stron sklepów. O usunięciu zbędnego logowania i rejestracji dominujących w nagłówkach pisałem – w projekcie zostawiłem w nagłówku skrócone menu (logowanie, rejestracja, warunki, kontakt) + dobrze wyeksponowany koszyk i wyszukiwarkę. Nagłówek nie zawierał żadnych ozdobników, jedynie logotyp oraz rzeczy funkcjonalne a poniżej natychmiast zaczynała się prezentacja kategorii oraz produktów. I co? I dupa, nie spodobało się bo jest niezgodne z przyzwyczajeniami klienta. I nie ważne jak bardzo akcentował tenże klient „użyteczność” i „innowacyjność”, dla niego zmiany od standardów – choćby nie wiem jak dobre – były nieużyteczne.
I cała paranoja na tym polega że te usability wykorzystuje nasze przyzwyczajenia i jeśli jest nawet coś nieużytecznego to wprowadzenie innowacji poprawiające tą użyteczność jest nieużyteczne bo jest sprzeczne z przyzwyczajeniami.
Totalna kwadratura koła! Dzięki temu zamiast dużych zmian na lepsze obecnie można zaobserwować stagnację … no może powolny rozwój lub bardziej „ewaluację”. Nikt już nie oczekuje rewolucji czy zmian a wręcz powielania schematów choćby jak najgorszych i najgłupszych ale zgodnych z oczekiwaniami.
Tagi: paranoja, usability, użyteczność