Uwagi

Klienci uwielbiają „uwagi” tak samo mocno jak ja ich nienawidzę. Dzięki swoim uwagom czują się ważni, wnoszą coś do projektu i doja kontrachenta do granic wytrzymałości, ale nie ma co ukrywac w biznesie przecież o to chodzi.

Szkoda że uwagi tylko, zamiast generować jakość generuja zleceniobiorcy poza praca, posledniej jakosci projekty (najczesciej). Dosc znany obrazek, krazacy po roznych blogach odzwierciedla proces w sporej czesci zadan stan faktyczny – to sie dzieje naprawde i naprawde klient jest przekonany ze jego uwagi byly kluczowe dla projektu.

Co myśli grafik: I zatoczyliśmy kółko; Co myśli klient na koniec: wszystko muszę sam robić, jakby ten grafik bez moich uwag sobie poradził

Dobrze choć kiedy koło zatoczy pełen obrot, gorzej jak klient zatrzyma machine w połowie. Nie ukrywajmy, mało który klient ma smak czy gust oraz wiedzę dotycząca projektowania stron internetowych (dla tego poniekąd zwraca się do grafika). Lecz podczas pracy z ludzmi odnoszę wrażenie że pracuje z doświadczonymi desingerami którzy mają jakiś cel i olbrzymią wiedzę dotycząca preferencji użytkowników która dziwnym trafem mnie nie jest dostępna a nawet co lepsze jacyś idioci podsuwają mi sprzeczne informacje z tą tajemną wiedzą klienta.

Zrobienie projektu to najczęściej kilkanaście godzin posiadówy z mniejszymi lub większymi przerwami – czyli 2, 3 dni pracy. Naniesienie uwag to już parę kolejnych dni albo czasem tygodni. Rozmowa na początku, tłumaczenie, stawianie warunków nic nie daje – i tak na koniec koazuje się ze jeszcze to i tamto zmienić to dodać a potem jeszcze może kolor zmienić.

Swoją drogą Kaśka powinna dodać jeszcze jedną kategorie klienta – „zapominalski”: co chwila sobie przypomina że jeszcze trzeba coś więcej zrobić.

Zmieniam styl pracy, po przedstawieniu projektu przyjmuje jedną i tylko jedną listę uwag – każda następna to już dyscyplinująca kasa.

Tagi: , ,