Wbrew sobie

Czasem dostaje zlecenia które są fajne ale z góry wiem (z doświadczenia) że pomysł jest nietrafiony … mam wtedy rozterki moralne. Zasugerować klientowi że to co zostało wymyślone jest do dupy i stracić kontrakt czy może ugryźć się w język i robić nie wtrącając się?

W większości wypadków człek głupi się nie powstrzyma i wyrazi opinie mając nadzieje że będzie pomocna – niestety tak nie jest. Raczej z drugiej strony albo spotyka się opór albo wręcz wrogość. Co najdziwniejsze, im mniejsza wiedza klienta z dziedziny w której ja się obracam, tym większa niechęć do jakichkolwiek uwag.

A pomysły klientów są kuriozalne (lekko mówiąc) dość często. Kiedyś mi się zdażyła podobna sytuacja ale tym razem zlecenie na ulotkę przeszło już najśmielsze wyobrażenia o braku jakiejkolwiek wyobraźni (co by nie rzec zbyt dosłownie „głupoty”). Dostaje ci ja 11 kartek maczkiem tekstów, kilkanaście zdjęć i polecenie … proszę to umieścić na ulotce A5! A to nie koniec … na tekst „to jest a wykonalne” dostaję odpowiedź którą w oryginale (włącznie z pisownią) zacytuję

CO PAN MI PIEPZY!!!!1 MUJ GRAFIK MI TAKIE ZLECENIA OD RENKI ROBI

I wziąłem zaliczkę, wysłałem umowę na śmieszną sumę i odpisałem że gratis jeszcze wstawię mu wszystko na wizytówkę 90×50 mm. Bardzo się nie starałem acz złożyłem wszystko zgodnie z prawidłami, skurwiłem i wysłałem.

klient naś pań

Nie zacytuje już słów jakie dostałem w mailu ze względu na kompletną niecenzuralność … wbrew sobie, i na własne życzenie klienta zrobiłem coś co się nadaje jedynie na dowcip. Jeśli klient okaże zrozumienie co do braku rozciągliwości papieru zrobię mu grzecznie jeszcze raz i dobrze … jeśli nie, mam na kino i uwierzcie nie mam już rozterek.

Tagi: , ,