Konkursy – same zło
Co i rusz pojawiają się konkursy dla projektantów. Właściwie można na wstępie podzielić je na dwie kategorie, wg oceny organizatorów: a) organizowane przez mniejszych/większych cwaniaków chcących niewielkim kosztem dużo ugrać; b) organizowane w celach marketingowych. W obu przypadkach organizatorom zależy na ilości – w pierwszym wychodząc z założenia że większa liczba daje większe prawdopodobieństwo trafienia na dobry produkt a w drugim z samego założenia. Sumując jednak akcje trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że na 99% efekt takich „zabaw” jest opłakany.
Do konkursów organizowanych przez cwaniaków, nie chce mi się już odnosić. Wiele razy już pisałem, i najlepszym przykładem jest kompromitacja serwisu Corton i agencji Jazzboy reprezentującej Anię Dąbrowską o których rozpisałem się już trzykrotnie.
Siłą sprawczą tego wpisu jest konkurs w którym sam wziąłem udział – zorganizowany przez Motorolę i dotyczący nowego gadżetu jakim ma być smartwatch – moto360. Jako że jestem zagorzałym przeciwnikiem jakichkolwiek konkursów, wypada się usprawiedliwić ;) samo urządzenie na tyle mnie zachwyciło że jeszcze zanim usłyszałem o konkursie powstało kilka koncepcji aplikacji, które dokładnie pokazałem już w ramach zabawy. Absolutnie nie patrzyłem się na „nagrody”, wystarczy wsponieć że nagrodą główną jest jeden egzemplarz urządzenia (plotka mówi o 200-300$) a nr 2 dostaje kupon do Google Play o wartości 50$ – zabawa dla dzieci. Zresztą nawet nie spełniłem założeń koncepcyjnych, też się chciałem pobawić.
Do przystąpienia zachęciło mnie jeszcze jedno, co się rzadko zdarza, organizatorzy zorganizowali dość profesjonalne jury. I okazało się że to prawie nic nie zmienia. Jury wybrało 10 projektów ich zdaniem spełniających oczekiwania i poddało 10 prac pod ocenę gawiedzi. Wynik jest może nie żenujący, bo jakościowo na dobrym poziomie, ale nie ma nic wspólnego z użytecznością czy dobrym projektowaniem. Ot anty-kreatywne projektowanie, błyszczący gadżet którego prawie nikt nie będzie używał, choć teraz pieje większość. Efekciarstwo a nie efekt.
Wszelkie konkursy gdzie głosują użytkownicy są … tu by idealnie pasował cytat z naszych elit politycznych kończący się na „kamieni kupa”. Sposobów na oszukiwanie w takich cudach jest mnóstwo a i wydaje mi się to bardziej konkursem na to kto może mieć więcej znajomych. Samo to że większość pary idzie w szukanie głosów a nie w projektowanie może dać pojęcie o jakości.
Ale najbardziej mnie mierzi to że laicy oceniają design. Tu podzielam zdanie Jobsa mówiące że użytkownicy nie wiedzą co dla nich jest dobre, a wszelkie badania są o kant dupy. Jest faktem że gdyby patrzeć na badania i potrzeby klientów wszystkie smartphony i tablety miały by teraz klawiatury fizyczne. A najbogatszą firmą na świecie pewnie było by BlackBerry.
Pożądany kierunek rozwoju.
Sama koncepcja że ludzie nie znający się na projektowaniu i wyglądzie oceniają wygląd powoduje ciarki na plecach. Nikt nie bierze pod uwagę żadnych innych aspektów takich jak np użyteczność. A pomysł czy innowacyjność jest niepożądana. Najlepiej sprzedają się rzeczy już znane userom, podane w jeszcze bardziej miałki i byle jaki sposób z większą, komletnie niepotrzebną ilością ozdobników i funkcji.
Przy projektowaniu dla jednego klienta można odpowiedzieć na 10 głupich pytań, wyjaśnić koncepcje działanie i znaleźć jakiś kompromis między wyobrażeniami a realizacją. Przy 10 tysiącach oceniających nie ma szans na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. Ilość głupich pytań w stylu „a jak się zaloguje user jeśli wyłączą prąd czy zabraknie internetu” (prawdziwe!) i indywidualnych preferencji powoduje że wygrać może coś co nie wzbudzi jakichkolwiek emocji, brońcie Panie Boże wzbudzającego kontrowersje. To tak jakby zmieszać wszystkie kolory – wyjdzie bury.
I tu właśnie wychodzi zaleta relacji projektant klient, tylko w takim wypadku można wybrać ciekawy kolor. Tylko tak kreatywne projektowanie uda się połączyć z dobrym usability i zrobić produkt którego będą chcieli używać/mieć klienci.
Ważną kwestią jest też cena – projektant biorąc udział w konkursie (w którym wygrana najczęściej jest i tak bardzo niska) ma niewielkie szanse na wygraną. Aby zdobyć wygraną musi obskoczyć wielką liczbę konkursów. Nie poświęci więc 2 tygodni na kreatywne projektowanie bo mogło by to oznaczać dla niego zarobek jednej pensji raz na kilka lat. Więc naiwnością jest twierdzenie że do konkursów zgłaszane są dobre i dopracowane prace. W konkursach można zobaczyć jedynie odpady i prace zrobione w kilkanaście/kilkadziesiąt minut.
No i osoby które w takich zabawach biorą udział … to najczęściej dzieci, kompletnie bez doświadczenia, wiedzy. Ja bym nie chciał projektu zrobionego między WF-em a sesyjką na konsoli w czasie kiedy mamusia majteczki pierze. Wybaczcie młodzi zdolni, ale poza znajomością programów graficznych liczy się jeszcze wiedza.
Rozwaga i odpowiedzialność przy projektowaniu też ma znaczenie. Mając wyrobioną markę dba się o to żeby jej nie zburzyć jednym głupim posunięciem. Co i rusz słyszy się że jakiś konkurs wygrywa praca która jest plagiatem czyjegoś dzieła. Pisze o tym dość często Rafi. W sumie patrząc na to co napisałem wyżej, nie ma się co dziwić. Jest to tylko potwierdzenie samej koncepcji konkursów.
Niech to da do myślenia tym co mają trochę rozumu w głowie, a cwaniacy … niech dalej organizują swoje konkursy. Dzięki temu się nie spotkamy :)
Tagi: jakość, konkursy, kreatywne projektowanie, kreatywność, projektowanie