Studia dla projektanta
W grupie Polish Designers padło pytanie „jakie studnia dla projektanta”. Rozgorzała dość pouczająca dyskusja, bardzo uogólniając :D – praktycy kontra studenci. Studenci polecają swoje uczelnie, a praktycy twierdzą że, może i teoria jest przydatna jako podstawa, ale cała reszta o kant dupy potłuc. Na sam koniec dostałem od studentki w „pysk”, bo ja nie skończyłem studiów a ona jest przynajmniej w trakcie i wie lepiej czy jej wiedza się przyda w życiu niż ja … ppppprrrrrrrrrrr [wyplułem niezły łyk herbaty zanim śmiechłem].
Więcej mogę swobodnie zacytować, w podobnym stylu, więc proszę nie przełykać podczas czytania:
dalej uważam, że projekty zadane na studiach często gęsto stawiają przed Tobą jakiś problem, którego normalnie byś nie ruszył
No właśnie! Normalny człowiek by nie ruszył problemów stawianych przez wykładowcą bo nigdy ich nie będzie rozwiązywał.
Sam na studia się nie wybrałem, niestety ani nie było na to kasy ani czasu, udało mi się jedynie przechodzić 2 lata do prywatnego studium artystycznego gdzie wykładowcy, między innymi, z ASP dali solidne podstawy i niezły zasób teorii. Uczelnie i kierunki artystyczne jednak znam, na wspomniane ASP w dwu okresach mojego życia, przychodziłem sobie swobodnie. Co prawda więcej wina na korytarzach pochłonąłem niż spędziłem w pracowniach ale wyrobiłem sobie zdanie. Obecne też na różne uczelnie zaglądam podczas mniej lub bardziej oficjalnych wizyt i staram się do zakutych łbów wbić trochę wiedzy praktycznej.
Niestety zdanie osób przebywających na uczelniach jak widzę się przez lata zmieniło. Ja popijając na akademii wińsko (dobre), uczestniczyłem w dysputach jak to studenci po skończeniu studiów pójdą do fizycznej roboty – sami podawali argumenta które i ja dziś w sporej części powtarzam. Obecnie już sam fakt dyplomu w oczach posiadających go lub aspirujących do posiadania czyni ich co najmniej nieomylnymi. Brońcie Boże, przyznać się że studiów się nie rozpoczęło!
wszyscy studio-sceptyczni postrzegają świat zero-jedynkowo – albo idziesz na studia, albo pracujesz nad soba sam […] w szczegolnosci uwielbiam ludzi, ktorzy wypowiadaja sie na temat studiow, a nie byli nawet wewnatrz budynku, o studiowaniu juz nie mowiac
Jako studio sceptyczny, mam jednak swoje zdanie wynikające zarówno z doświadczeń jak i wiedzy. Studia moim zdaniem nie są potrzebne projektantom. Sorry bobik (jeden z drugim), ludzie którzy coś osiągną po studiach zrobią to dzięki sobie a nie wiedzy nabytej podczas wykładów/w pracowni. Osoby które aby się rozwijać potrzebują dobrych pedagogów, po zakończeniu edukacji obudzą się z ręką w nocniku … kto ich poprowadzi za rączkę? Jakiś pedagog usiądzie i podpowie jak rozwiązać nowy problem podczas projektowania w realnym życiu?
Oczywiście wiedza nabyta jest (albo może być) przydatna – nie zaprzeczę. Jednak ja nie wierzę w to, że podane coś na talerzu, bez wysiłku zostanie w pamięci głębiej niż samodzielnie wygrzebane informacje. Zawsze powtarzam że najlepszą wiedzą jaką nabyłem podczas mojej edukacji były podstawy przekazane mi w studium plastycznym. Nie mówiąc o naprawdę wspaniałym czasie spędzonym z świetnymi ludźmi. Ale to co pomaga mi tworzyć, to informacje które zdobyłem sam.
Pewnikiem są też uczelnie które uczą dobrze, przecząc temu co napisałem. Ale sama idea uczenia się „designu” budzi mój sprzeciw – designu nie da się nauczyć, design trzeba czuć.
Na pewno wiedza nabyta podczas studiowania też nie stanowi przeszkody w byciu „dobrym”. Przeszkadza za to zarozumiałość i brak chęci do dalszego samodoskonalenia, o której sporo osób z branżuni wspomina.
Jest jeszcze jedna sprawa, mam swoje lata ale potrafię jeszcze wyprzedzić trendy. Podczas wielu rozmów z wykładowcami łapałem ich na tym że się zatrzymali w rozwoju (mówię o samym projektowaniu) gdzieś 20 lat temu. Zarówno na poziomie narzędzi jak i stylu, trendów, doświadczenia … i tego mogą jedynie uczyć. Sam zresztą swoją przygodę z grafiką komputerową zacząłem od pierwszego wykładu na którym to wykładowca pochwalił się swoimi pracami – to nie była ta jakość jaką ja chciałem osiągnąć. Kupiłem pierwszy komputer w swoim życiu, przez 3 miesiące nauczyłem się obsługi programów graficznych i rzuciłem wydruki na biurko razem z indeksem.
poproszę o zaliczenie na całe 2 lata
prośba bezczelna, ale wpis do indeksu dostałem do końca szkoły.
Patrząc na wypowiedzi studentów, czekam na kolejny wysyp artykułów w stylu „jadę do UK na zmywak, bo tu po ASP nie chcą mnie zatrudnić na stanowisko arta za 20k – co za kraj” – naprawdę mam nadzieje że się mylę.
Tagi: projektowanie, szkoła, uczelnia