Społeczna odpowiedzialność projektantów UX
Od dawna twierdze że najlepszy interfejs to taki którego nie widać a spełnia oczekiwania użytkownika. Taka magiczna różdżka UX odczytująca myśli i podająca nam co potrzeba.
Świat od dawna idzie w tym kierunku. Bigdata, algorytmy, sztuczna inteligencja maja wg założeń służyć zaspokajaniu potrzeb konsumenta w chwili pojawienia się ich (lub co gorsza wygenerowania).
Jako projektanci cieszymy się jak uda nam się uprościć skomplikowany interfejs do np jednego buttona. Myśmy pomyśleli, rozwiązali skomplikowane problemy, wymyślili / przewidzieli potrzeby użytkowników zanim oni mieli szansę pomyśleć co będą dziś wieczorem robić.
W projektowaniu od dawna pokutuje zasada że usera należy traktować jak idiotę. Że skomplikowanych działań czy procesów nie będzie potrafił i chciał przejść nikt … ale czy sami nie jesteśmy odpowiedzialni za ten stan rzeczy? Czy zakładając niedorozwinięcie użytkownika, nie pogłębiamy tego stanu dzień w dzień?
Odpowiedzialność UX
Projektując interfejs do misji Apollo przeszklił bym całą kabinę statku i dał ewentualnie jeden czerwony przycisk do awaryjnego powrotu na ziemię. Taka optymalizacja procesów, UX i dbanie o komfort użytkownika. Gdyby do takiego interfejsu szkoliło się kosmonautów to jak skończyła by się misja Apollo 13? Wyobrażam sobie trzech facetów którzy panikują i histeryzują ja 11 letnie panienki na widok potrąconego osieroconego, czarnoskórego, wykorzystywanego w laboratoriach i seksualnie, homoseksualnego krolika.
Podczas badań mam okazje oglądać na ludziach efekty naszej pracy. Stojąc za lustrem weneckim czasem mam ochotę je rozbić głową i wykrzyczeć delikwentowi że chyba nie jest aż takim debilem. Oglądam statystyki gdzie formularz z 10 polami staje się barierą nie do przejścia dla 99% użytkowników. I co? Grzecznie upraszczam interfejs do maksymalnie dwu interakcji. A jak już wszyscy uproszczą do 2 to zacznę upraszczać do jednego aby moi klienci zdobyli przewagę konkurencyjną.
W ten sam sposób jakość i poziom programów np. w TV spada na łep, na szyje. Kawa na ławę, prostym (prostackim częściej) językiem a najlepiej mięso na stół bo się widz przemęczy i znudzi. Nie każmy tylko myśleć, nie dajmy czekać bo zrobi to „lepiej” konkurencja.
Co robić?
10 lat temu śmieliśmy się kiedy gdzieś w stanach zabrakło prądu a ludzie nie wiedzieli co mają robić. Dziś mamy to samo u nas.
Tylko ja nie złoszczę się już na konsumentów dla których projektuje, zaczynam się złościć na siebie, bo to ja odpowiadam za ten stan rzeczy. Co gorsza nie widzę możliwości rozwiązania tego problemu. Taka równia pochyła. Ale bardzo bym chciał rozpocząć dyskusje czy istnieje jakaś szansa aby powstrzymać ten trend.