Krytykowac, milczec, chwalic?
Parę osób już mi zadało pytanie (najczęściej w komentarzach) czy nie mam problemów przez to że krytykuje niektórych ludzi czy firmy z którymi współpracuje czy współpracowałem. Odpowiedź jest łatwa – tak mam, często pojawiają się pisma, groźby czy bluzgi, a na pewno kończy się współpraca. Ale ja nie chce ze wszystkimi współpracować – dzięki temu że nie odpuszczam, mam taki fajny filtr … ktoś kto wie że będzie chciał mnie zrobić w balona, albo wycyckać na kasę 2x się zastanawia czy warto.
Nieuczciwość, cwaniactwo czy po prostu naciągactwo są cechami które działają na mnie jak płachta na byka. Trzeba się zastanowić czy bierze się co popadnie czy wybiera zleceniodawcow – z doświadczenia wiem że te kategorie wymienione wyżej raczej powodują straty finansowe niż zyski a i nerwy człowiekowi szarpią.
Nowy klient ostatnio spytał się mnie na wstępie czy go też obsmaruje na swoim blogu, w odpowiedzi dostał ze jeśli będzie nieuczciwy to tak, odpowiedz była krótka
Czuje że się świetnie dogadamy bo ja też nie lubię cwaniactwa
i … jest to jeden z lepszych zleceniodawców w ostatnich latach.
Mojego krytykowania nie traktuje jako misji ani nie mam gornolotnych myśli ale tak mi się zdaje że publiczne biczowanie jednak choć części typków daje coś do myślenia, że jak jednego z drugim ktoś wytknie palcem po imieniu to za trzecim czy dziesiatym taze przed klilnieciem „wyślij” zatrzyma się i uruchomi choć na chwile proces myślowy zastanawiając się nad konsekwencjami.
A nawet jeśli nie to sporo osób już wie a jeszcze więcej się domyśla że misza nie warto prowokować, bo jest bezkompromisowy i bezpardonowy a w bezpośrednim kontakcie niebezpieczny jeśli ma pod ręką krzesło biurowe ;)