Madame klient
Miałem olać sprawę ale jakoś nie daje mi spokoju, tak jak czułem że ryzyko jest duże na początku tak teraz czuje że sprawa nie jest zakończona …
Następnym razem klienta kobietę z problemami u poprzednich designerów odsyłam z kwitkiem – jak bozie kocham!
Ktoś mnie polecił „biednej” kobiecie której strasznie się spieszyło z zrobieniem strony. Strasznie klientce zależało na spotkaniu a więc umówiliśmy się i już face to face dowiedziałem się że ktoś wziął od niej zaliczkę 1000zł i podobno coś tam nabazgrał ale nie takie jak chciała a potem już się nie odzywał (pierwszy dzwonek alarmowy włączony). Potem pokazuje swoje szkice jak sobie wyobraża stronę z tym że strasznie trudno wytłumaczyć realia techniczne – strona dość nietypowa ma wypełniać niezależnie od rozdzielczości cały ekran, kobieta jakoś nie może sobie wyobrazić że ktoś może mieć inną wielkość ekranu niż swój (drugi stopień zagrożenia). Ok na koniec przy negocjacjach dowiaduje się jak to będę zasypany zleceniami bo będzie mnie polecać i w ogóle „cud miód i malina z nią współpracować” (czerwona lampka miga jak szalona). Sam się z siebie śmieje, wziąłem to zlecenie – akurat miałem dziurę w kalendarzu.
Pierwszy raz cała komunikacja odbywała się przez facebooka, a więc umówiliśmy się że zaliczka po przedstawieniu pierwszych projektów, projekty do czwartku (madame jechała na wakacje ale obiecała odbierać wiadomości i być do dyspozycji) i do roboty. Przed deadlinem dostaje komunikat że komputer się popsuł i żeby nic nie wysyłać, że wraca w niedziele. No i w niedziele się zaczyna:
Czemu Pan projektów mi nie wysłał tak jak się umawialiśmy, ja dłużej czekać nie mogę
Zacisnąłem zęby i bez zgryźliwego komentarza posłałem, ta napierdziela dalej ze nie dokładnie tak jak na szkicach, że tło zasłonięte nie w tym miejscu, że ta czcionka, ze tu parę pikseli, że tu prostokąt nie kwadrat … po paru godzinach czemu nie reaguje natychmiast na jej życzenia – tonem naprawdę wkurwiającym. Ot klient który oczekuje że będzie uczestniczyć we wszystkim i 24h na dobę będzie rozpieszczany. No nic tym razem twardo przekazałem info o ustaleniach i o tym że jeśli sobie życzy mieć mnie do 100% dyspozycji przez 24h to musimy renegocjować budżet – udało się spuściła z tonu, można było porozmawiać i ustalić listę zmian.
Poprawki naniosłem kilka dni później i do dziś nie ma odzewu … za to wczoraj madame bardzo uaktywniła się na facebooku i stąd wiem że ktoś inny kontynuuje projekt i jest bardzo zadowolona (swoją drogą ciekaw jestem co o mnie opowiada teraz, pewnie podobne bzdury jak w pierwszym przypadku), tylko czemu takiego człowieka nie zastanowi fakt że już dwukrotnie jakaś współpraca jemu nie wychodzi … łatwiej na drugą stronę zawsze zwalić? Znam takich bezkrytycznych ludzi więcej i szczerze dziękuje za współpracę.
Nawet „spierdalaj” nie usłyszałem choć 3x się pytałem co dalej i czy nie odstępuje od umowy. Niech ja pies trąca, choć czuję że ta sprawa jeszcze wypłynie.
PS. Dla pamięci wwaliłem projekt (z usuniętymi zdjęciami klientki co by zaraz krzyku nie było) do portfolio – zapraszam zerknąć na projekt „madame goo goo„.
Tagi: biznes, dyskusja, klient, problem, problemy