Jak to mozna sie przejechac
Było cudnie, znaczy klient wprowadzał zmiany aż projekt przestał mu się podobać – a następnie powiedział:
Mam do ciebie pełne zaufanie, zrób tą stronę jak uważasz. Nasze pomysły okazały się porażką a chcemy mieć dobry projekt, pokryjemy dodatkowe koszty
No miodek na moje serducho, szczególnie że mnie również to co było nie odpowiadało a serca do kolejnych wersji nie miałem. A więc „wyciągłem” pierś w kierunku słoneczka pochwał i zabrałem się do roboty z kopyta.
Potem był nowy projekt i pianie z zachwytu klienta. Komplementów dawnom tyle nie słyszał. Było jeszcze sporo zmian bardziej związanych z dostosowaniem podstron i drobnych marketingowo tekstowych wariacji aż w końcu całość została zaakceptowana. „Wystawiaj fakturę zaraz zapłacimy … no najdalej w poniedziałek, bo w poniedziałek musi to iść do cięcia”. W poniedziałek wgrałem psd i kontakt się urwał. Nie, no przesadzam, we wtorek na pytanie o przelew usłyszałem „właśnie przelewam”.
Minął tydzień, klient nie odbiera telefonów (2 osoby), nie odpowiada na maile. Pieprzone zaufanie … jak można być tak naiwnym i dać się po raz enty przerobić. Nawet jak mi coś rzekli o odwdzięczaniu się za to że napiszą nam śliczne referencje za taką obsługę nie zapaliła się lampka czerwona, no przeca to jakaś kpina. Gdzie tu ta moja przezorność i doświadczenie :D
No ale gwarantuje że jak minie termin faktury to zrobię im taką reklamę że się od śmiechu nie pozbierają. Przynajmniej następni się na ich obietnicach nie przejadą.
Tagi: faktura, klient, płaca, praca