Plagiat i co dalej?

W ramach odpisywania na nagromadzone maile rozpisałem się do tego stopnia aż uznałem że warto podzielić się z innymi odpowiedzią na takie pytanie:

Nie jest to porada prawna a tylko moje sposoby postępowania, pobudki i moja prywatna interpretacja.

Trzeba być na 100% pewnym kto popełnił plagiat – tu ważna informacja jeśli podpisuje się firma X, to nas nic nie obchodzi czy wykonał plagiat Adam Kowalski zatrudniony na umowę o pracę, czy zatrudnili studenta z Pcimia Dolnego na umowę o dzieło czy kupili ten projekt „gdzieś”. Nie jest naszą sprawą szukać powiązań, wg prawa oni mogą sobie roszczenia, po zadość uczynieniu nam, przenieść na podmiot który sprzedał/dał/wykonał plagiat im.

Na początek samemu sobie trzeba zadać pytanie czy jest to ewidentny plagiat czy nadmierna inspiracja podchodząca pod plagiat. Jeśli jest to „inspiracja” i udowodnienie laikowi faktu skopiowania projektu będzie trudne albo niemożliwe, nie ma co sobie nerwów psuć i ewentualnie można jedynie na odpowiednich forach upublicznić przekuwając choć część tego czynu na własną korzyść. Może firma pod presją zaproponuje ugodę może nie … tylko trzeba być naprawdę przekonanym że da się swoje racje udowodnić – poniżej piszę o „pomówieniu” i trzeba to rozważyć samemu i na własną odpowiedzialność działać.

Jeśli natomiast nie ma żadnych wątpliwości co do plagiatu, można zacząć działać – niestety wiąże się to z ryzykiem finansowym. Na początku trzeba zdobyć notarialne potwierdzenie stanu faktycznego (przykład) – koszt około 150-300zł (w warszawie). Najlepiej też wskazać w jaki sposób został dokonany plagiat, mimo że jest to oczywiste (przykład) wykazać identyczność i skopiować plagiat (przykład). Po zebraniu tych wszystkich danych kulturalnie acz stanowczo wysyłamy informacje, np. maile do działu PR, kreacji i prezesa z załączonymi dokumentami i prosimy o szybką odpowiedź z informacją jakie firma ma zamiar podjąć kroki. Najlepiej wysłać rano a następnie dla pewności zadzwonić wczesnym poobiedziem (prosząc osobę odpowiedzialną w firmie za np. kreację lub kogoś z zarządu) z pytaniem czy osoby kompetentne zapoznały się z naszymi argumentami. Nie warto od razu występować z roszczeniami, lepiej podczas grzecznej korespondencji uzyskać potwierdzenie od winnego które nam pomoże w dalszych działaniach. Nie ustalamy nic na telefon! Wszystko mamy mieć na „papierze”.

Następnego dnia w przypadku braku reakcji, informujemy że upublicznimy dowody nieuczciwego działania jeśli nie otrzymamy natychmiast odpowiedzi … i nie kończymy na groźbach – jeśli nie ma reakcji w akceptowalnym dla nas czasie, publikujemy i wysyłamy memo gdzie została umieszczona informacja. Po tych czynnościach mamy 4 możliwe reakcje:

  1. Groźby wszczęcia postępowania o zniesławienie
  2. Brak reakcji
  3. Próba zwalenia winy na podmiot trzeci
  4. Propozycja ugody

Ad 1. Informujemy (grzecznie) że takie działanie tylko spowoduje eskalację konfliktu i jeszcze większy rozgłos, bo my będziemy publikować informacje dalej i ostrzej w większej ilości miejsc a ostatecznie postaramy się aby o zaistniałej sytuacji dowiedzieli się klienci bo może oni również zostali oszukani. A co do spotkania się w sądzie to bardzo chętnie, tylko proponujemy wcześniej zapoznać się z Kodeksem Karnym:

art. 213
§ 1. Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 § 1, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy.
§ 2. Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 212 § 1 lub 2, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu; jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego.

Krótko mówiąc mogą nam skoczyć, jakby to powiedział Michnikowski w „rozmowie z klientem”.

art. 214
Brak przestępstwa wynikający z przyczyn określonych w art. 213 nie wyłącza odpowiedzialności sprawcy za zniewagę ze względu na formę podniesienia lub rozgłoszenia zarzutu.

I tutaj trzeba powiedzieć że słowo plagiator nie jest na tyle obraźliwe żeby zastosować ten paragraf, po prostu opisuje negatywna czynność (prawdziwą) wykonaną przez podmiot. Jeśli na widok złodzieja wyrywającemu staruszce torebkę krzykniemy „ZŁODZIEJ!”, to tenże złodziej nie będzie mógł nas podać do sądu mimo że usłyszało to 100 osób wkoło – a sytuacja jest analogiczna.

Ad 2. Możemy zaostrzyć formę, opublikować pełniejsze informacje, zagrozić powiadomieniem klientów a następnie niestety iść do sądu z oskarżeniem prywatnym – wiążącym się z kolejnymi kosztami.

Ad 3. Jak pisałem na początku nic to nas nie interesuje, co jasno trzeba wyłuszczyć plagiatorowi. Wypada powiedzieć już czego żądamy (ja najczęściej usunięcia plagiatu, przeprosin i zadośćuczynienia – np. zapłacenia nam takiej kwoty za projekt jakbyśmy go sprzedawali, oczywiście bez jakichkolwiek praw).

Ad 4. Jak w punkcie 4, usunięcie plagiatu, przeprosiny i zadośćuczynienie. Wszelkie śmieszne propozycje ucinamy, ja zawsze mówię że trzeba było sprawdzić cennik moich projektów przed kradzieżą. Szanujmy się i na żadne 200zł rekompensaty się nie godzimy.

Tagi: