Jak to dyrektor z dyrektorem

sobie popiszczeli na swój widok, się właśnie dowiedziałem :) Właściwie to jeden piszczał na widok drugiego i jeszcze wydaje się że niekoniecznie mu się spodobał brak głębokiego ukłonu … ale świat jest tak zbudowany że to gówniarze kłaniają się weteranom i jakoś tym razem nie mam ochoty na rewolucję.

Ano podobno było tak że, na widok nowego kreatywnego, stary dyrektor wydał nieartykułowane piski podziwu i radości (no może przesadzam, wieść gminna niesie że jeno piszczałem). Choć z tego co pamiętam uwidziałem człeka w przejściu kiedy punkt 17:00 wymykał z biura (bez jakiegoś pożegnania – domyśliłem się że kreatywny bo wstał z za mojego biurka [no ok nie do końca – w 50% byłego biurka ;) a w 50% mojego] a że wychodzi – bo z torbą zbiegał po schodach) i nawet głupiego „dzień dobry” („cześć” zresztą pracownikom też nie raczył rzucić) nie wydusił do osoby z którą każdy się jakoś tam witał (swoją drogą co tam naopowiadali mu to temat na osobny referat) – i za nic nie pamiętam moich zachwytów czy choćby pisków. Ale niech tam będzie – piszczę z radości na widok każdego nowego, mi nieznanego pracownika firm z którymi miałem przyjemność współpracować; takie zboczenie. Może nawet piszczę na widok każdego nieznajomego na ulicy i tylko o tym nie wiem :)

Stary nie wiem kim jesteś, co robisz ale obiecuje jak tylko będziesz się przypominał (sorki nie pamiętam jak wyglądasz) to będę piskał z radością

Ale wracając do tematu, ja myślę że teraz zespół powinien co rano przyjść co najmniej 5 min przed dyrektorem kreatywnym i stojąc wzdłuż korytarza witać go oklaskami i odgłosami zachwytu. Taka nowa tradycja poprawiająca atmosferę.

Tagi: , ,