Dzien bez zawracania dupy
… to dzień stracony! Płace – wymagam to dość dobry powód żeby pozawracać tyłek. Kurcze ja jestem dziwny, faktem że mam identyczne podejście że jeśli za coś odpowiednio płacę to wymagam ale do tego sznauję sprzedawcę/wykonawcę i jeśli moje życzenia wymagają dodatkowego wysiłku (który wg mnie mi się należy) to zawsze uprzejmie proszę, tłumaczę i często przepraszam (do tego stopnia że żona się na mnie czasem w sklepie patrzy jak na idiotę jeśli proszę sprzedawczynię o coś z najwyższej półki).
Czemu tak nie jest (czasem, oczywiście pije znów tylko do negatywów) kiedy ja coś wykonuje? Brak kultury? No nie wiem … ja niby po technikum mechanicznym jeno mam mieć więcej kultury od wykształconych prezesów dużych firm? Coś mi tu nie gra … ale dziś podobno wspaniały dzień i z uśmiechem biorę się do roboty mając nadzieje że ci niemili również czytają co i ja:
Zapraszam na pierwszy światowy dzień bez zawracania dupy! Niech oni raz w roku zamilkną i dadzą nam spokój! Niech nastanie błoga cisza i miejmy tak bardzo wyjebane!
I jeszcze blisko tematu – znajomy strzelił opowiastkę na temat projektowania:
uwielbiam akcje typu „Panie Marcinie, zróbcie tak żeby było dobrze. No wie Pan jak. Wie Pan, bo jest Pan specjalistą … ma być na różowo”. Klient dostaje projekt: „Panie Marcinie, to zupełnie nie tak! Co to jest?! Miało być dobrze, a nie jest! Wiem, że chciałem różowy, ale przecież wiadomo, że biały lepiej by wyglądał!”
No czytając takie kawałki człek się raduje, a więc to nie tylko ja! Ciekawostka, kiedy pracowałem w agencji takich „klientów” było 99 na 100, pracując samodzielnie sytuacja jest dokładnie odwrotna – zdarza się ale niezmiernie rzadko. No ale jak już się uda trafić na takiego to jest to pierdolnięcie z grubej rury i można z blatu zęby zbierać.
To na koniec szumne hasło akcji i dalej do roboty.
Mówimy „nie” tępocie i zanudzającym Nas gadułom!
Tagi: dupa, klient, praca, zawracanie