Przerzucanie odpowiedzialności finansowej za własne błędy na podwykonawcę

Znów jestem świadkiem kiedy Project Manager próbuje przerzucić całą odpowiedzialność finansową na podwykonawcę. Klient po wykonaniu całego dzieła się rozmyślił, nawet wg słów PMa „obraził” i … tu następuje próba wymuszenia rezygnacji z wynagrodzenia. Próba poparta sugestiami braku dalszej współpracy, zachętami i obietnicami odrobienia przy innych projektach w bliżej nie określonym czasie (dodać trzeba że to pierwszy wspólny projekt).

Suma do zapłaty jest śmieszna moim zdaniem, ale Project Manager ma za zadanie maksymalizację zysków firmy – jak można to uzyskać? Jadąc w dół z jakością i będąc świnią bez skrupułów i zasad. Zawsze twierdziłem i twierdzić będę że ten zawód mogą wybierać specyficzne osoby, potrafiące wyłączyć część przyswojonych zasad moralnych na życzenie.

Trzeba pamiętać że z projektu klient może zrezygnować w konkretnej chwili i z konkretnych przyczyn:
– na etapie prezentacji koncepcji
– w przypadku niedotrzymania terminu (z winy wykonawcy)
– w przypadku niezrealizowania założeń (z winy wykonawcy)

Zawsze mówię że gusta są różne i że nie ma możliwości aby projektant trafił zawsze na 100% w upodobania czy wizje zlecającego. Czasami te różnice w postrzeganiu i interpretacji są tak różne że nie ma mowy o porozumieniu. Tu odstępuje się od umowy, ale powinno też się zatrzymać zadatek który choć w części pokrywa koszty wykonawcy.

Drugą kwestią jest wina wykonawcy, czy to chodzi o termin czy zakres prac … niestety zdarza się że coś nie wypali, nie dogra a czasem nawet tej weny zabraknie. No to jest ryzyko wykonawcy.

Podkreślić jednak trzeba że wina musi leżeć po stronie zleceniobiorcy – ja mam świetny przykład (prawdopodobnie dokładnie go opiszę pod koniec roku) kiedy klient który się rozmyślił i zerwał umowę ze względu na opóźnienia wynikłe z jego winy. Tu trza tępić cwaniactwo, i nie ustępować.

Co w przypadku kiedy stanie się inaczej? Cóż, ja jestem za tym żeby dość twardo obstawać na swoim. Nie jest winą wykonawcy że zlecający zmienia zdanie, czy się rozmyślił. Jeśli wykonawca dzieła je wykonuje zgodnie z umową, psim obowiązkiem zlecającego jest wywiązać się z umowy – nawet jeśli dzieło poleci do kosza. Ten piękny argument (nie wykorzystam dzieła) nie zmniejsza czasu i energii poświęconej na jego przygotowanie. I ten argument jak mantrę trzeba powtarzać. I w ten sam sposób Project Manager niestety został zmuszony do wywiązania się z umowy.

Happy End

Tagi: , , , ,