Wigilia, Święta, Sylwester, Nowy Rok
Znów zasuwam pociągiem relacji Warszawa – Dęblin, sam w przedziale i sumuje ten rok. Dla mnie jest średnio udany, prywatnie klapa, zawodowo … moja praca stała się niewdzięczna – więc też dupa. Największy pozytyw to syn, którego niestety widuje tylko w raz w tygodniu robiąc 250km.
Jakoś tak wyszło że niezbyt udało mi się też po świętować … klienci zamykali budżety, PMi nabrali jak głupi projektów z czasem realizacji od tygodnia do max 3 i cały dział graficzny siedział i do ostatniej chwili w wigilię i do końca sylwestra żeby pozamykać zadania. Cała firma pusta od dwu tygodni i tylko Project Managerowie przed wigilią i swoimi wyjazdami w góry czy do ciepłych krajów rzekli że moja winą jest ten nawał roboty „bo sobie narobiłem tyłów i każdy to wie”. Huk z tym ze 2 dni wcześniej siedziałem 34h bez przerwy żeby dupę ratować innemu PMowi, bez znaczenia jest to ze średnia pracy za ostatnie tygodnie wyniosła ponad 16 godzin na dobę, ale usłyszeć takie słowa w podzięce za wykonanie wszystkich projektów i jedynie odmowy wykonania natychmiast drobnej zmiany to już mnie rozwaliło.
Pablo się przestraszył że zaraz człekowi w pysk dam – i miał racje, sekundy dzieliły moją pięść od twarzy petenta, szczęście moje i jego ze moje niecenzuralne wrzaski spowodowały wycofanie się z zasięgu moich rąk. I tak człowiek się dowiaduje ile jego praca jest warta. W firmie od roku kiedy zasygnalizowałem pewne problemy nie tylko się nie poprawiło, co jakość pracy, relacje, rozwój czy satysfakcja poleciały na łep na szyję w dół.
Dział IT podobno nie ma takich problemów … choć z moich rozmów wynika co innego, jeno się głośno nie pieklą, wychodząc z założenia że to nie ich problem kiedy wyciekają pieniądze. Niestety mnie głupota, brak myślenia i krótkowzroczność doprowadzają do furii i cicho siedzieć wtedy nie potrafię. Wychodzi że jestem kiepskim dyrektorem … bo ciężko mi iść na kompromisy.
Ciężko się będzie rozstawać bo kupę czasu, energii, kasy i serca włożyłem w ta firmę ale jak nic się nie zmieni natychmiast to zacznę się rozglądać za czymś innym. Lubię jak mi dziękują za dobra robotę i lubię robić to co mi wychodzi najlepiej zamiast się użerać o jakieś pierdy.
Podobno zaraz nowy rok, mnie jakoś to nie napawa szczęściem czy podnieceniem – jednak życzę wam wszystkiego naj, żebyście nie stracili tej dziecinnej radości życia, która mnie jakoś ostatnio umyka.
Tagi: manager, pm, praca, rodzina