Czemu klienci tak kochają kontakt telefoniczny?
To proste bo nie pozostaje żaden ślad o czym była rozmowa, potem jak przychodzi co do czego zawsze można kłamać że rozmawiano o czymś innym albo że polecenia nie zostały wykonane. Normą jest dodawanie nowych zadań i zmian zgadzając się w rozmowie na zmienię deadline lub budżetu żeby przy płaceniu zarzucić że umowa była inna, „przecież to tydzień temu miało być” albo „ile? pan chyba żartuje umawialiśmy się na tyle”.
Wiem że za kilka dni jak w końcu się uda skończyć projekt który zmieniam bez końca a wg klienta poprawiam bo np. niezbyt dokładnie czytam jego teksty i przepuszczam błędy w nazwach substancji chemicznych będzie chryja.
Jeśli już postawie się i mówię że nie zrobię nic więcej bez przesłania wytycznych w formie pisemnej dostaje tekst który kompletnie nic nie znaczy lub nie jest realny do wykonania a klient „precyzuje” co miał na myśli – zawsze będzie można powiedzieć że polecenia nie zostały wykonane chcąc wprowadzić następne i następne i następne zmiany. Najgenialniejszą wytyczną jaką dostałem było zmienienie gotowej już ulotki które brzmiało mniej więcej tak:
Proszę zmniejszyć ulotkę z formatu A4 do A5, powiększyć wszystkie elementy i teksty dwa razy i zrobić coś żeby odstępy między elementami były większe – teraz jest strasznie ciasno.
Dobre? Ja też tak uważam, i mam tą zabawę prawie co dzień … jak ja mogę to lubić :) chyba tylko dla tego że się śmieje z większości tych bzdetów i bzdur a tu mam swój mały wentyl bezpieczeństwa.
I chwiałbym zdenerwować jeszcze co poniektórych, dostałem trzeci brief – 6 stron, wykresy, mapy + dodatkowo przykłady tego co się podoba klientowi. Normalnie jakiś wysyp, zaraza czy co?
Tagi: brief, klient, praca, zamówienie