Slowo na niedziele
Śmieszny dialog właśnie usłyszałem i pozwolę sobie go utrwalić jeszcze na chwilę, bo słowa są ulotne :) A rzecz się dzieje w pewnej firmie na korytarzu podczas ostatniego dnia pracy osobnika zwalniającego się na własne życzenie.
Rozmowa w stylu ping-pong z napięciem które na końcu spada a w tle słychać zawiedzione buczenie gawiedzi :D Zasłyszana z dwu źródeł normalnie podczas samej opowieści głowa chodziła mi za „piłką” jak na meczu tenisowym:
Pracodawca: Nie zapłacimy Ci całej pensji.
Pracownik: ?
Pracodawca: Nie skończyłeś projektu „X” więc za niego ci odejmiemy.
Pracownik: OK, nie problemu ale nie daje źródeł w takim razie do niego.
Pracodawca: JESTEŚ ŚMIESZNY! TY JESTEŚ PSYCHICZNY, CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ!!!
Pracownik: No jeśli nie płacicie za projekt to jak chcecie go dostać?
Pracodawca: Zapłacimy całą pensje :/
Pierwsza nauczka to taka że jak się chce rozliczać za projekty to trzeba umowę „zadaniową” zrobić a nie na 8h dziennie 5x w tygodniu. Druga że trzeba kontrolować pracownika i tak planować zadania żeby miał czas na realizację a i wymaganie wtedy efektów będzie łatwiejsza a trzecia to że czasem warto tupnąć i udowodnić swoje racyje.
A ja myślałem że znam ludzi … no niby trzeba być asertywnym, dbać o własny biznes (szczególnie wtedy kiedy ma się pracowników – bo ja wychodzę z założenia że pewną odpowiedzialność za nich bierze się na bary), wiem że pracownicy potrafią być bezczelni i bardzo roszczeniowi- ale tego nie zrozumiałem.
Tagi: agencja, kasa, płaca, praca, umowa