Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze?
Korporacja to dużo osób decyzyjnych a w związku z tym zero wizji – przynajmniej wspólnej, jasnej, kompletnej wizji. Bardziej jest to kilkadziesiąt różnych, często i gęsto sprzecznych „wizjijek” osób które nie posiadają żadnych kompetencji aby cokolwiek wnosić do projektu. Przeczytałem jakiś czas temu gdzieś jak był projektowany i wdrażany w windowsie przycisk „wyloguj” i dla czego ten przycisk zmienił się w 7 tekstowych opcji – kilka możliwości wylogowania się z systemu!
Dziś posłużę się poezją, autorstwa Wojtka Młynarskiego która jakoś mi tak zapadła przy okazji słuchania kabaretu Dudek, w dawnych wiekach ;) Dla leniwych (mogą sobie puścić w czasie czytania), dla mnie tylko wydaje się lepsze wykonanie nie autora a Dziewońskiego:
Słów kilka w sprawie grupy facetów
chcę tu wygłosić,
lecz zacząć muszę nie od konkretów,
a od przeprosin:
skruszon szalenie, o przebaczenie
pokornie proszę,
że trochę pieprzny jest felietonik,
który wygłoszę.
Lecz mam nadzieję, że choć się w słowie
tutaj nie pieszczę,
to wybaczycie mi to, panowie,
raz jeden jeszcze…
Ok zawsze w główce mi się roi, kiedy przychodzi realizacja dla dużego klienta, jaki to razem osiągniemy super efekt (może powinienem powiedzieć że „roiło”). Przecież jest budżet, są ogromne chęci po obu stronach. Niestety po miesiącu przepychanek i realizacji nie do końca jasnych celów, sprzecznych z wstępnymi założeniami małe i opuchnięte rączki projektantów opadają. To są, najczęściej oczywiście, właśnie takie zgniłe kompromisy kiedy ludzie po miesiącach przepychania w końcu odpuszczają z braku efektów, postępu albo w związku z tym że deadline się kończy.
Otóż faceci wokół się snują,
co są już tacy,
że czego dotkną, zaraz popsują,
w domu czy w pracy,
gapią się w sufit, wodzą po gzymsie
wzrokiem niemiłym,
na niskich czołach maluje im się
straszny wysiłek!
Bo jedna myśl im chodzi po głowie,
którą tak streszczę:
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcze?
Czasem facetów, żeby mieć spokój,
ktoś tam przerzuci,
do jakieś sprawy, co jest na oko
nie do popsucia.
I już się prężą mózgów szeregi
i wzrok się pali,
i już widzimy, żeśmy kolegi
nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej
lub w mózgów truście –
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie,
co by tu jeszcz?
Dokładnie takie przepychanki miałem w ostatniej robocie nawet przy wewnętrznych własnych projektach. Było wyznaczanych kilka osób (które najczęściej podczas się zmieniały) odpowiedzialnych nie tylko za swoją działkę ale za cały projekt. A więc informatycy dodawali funkcjonalności, zajmowali się zmianami w UI; Project Managerzy, Zarząd, redaktorzy – każdy do projektowania czy grafiki wkładał swoje 3 grosze – efekt pozostawię bez komentarza.
taka korporacyjna zabawa – w co tu można jeszcze spieprzyć panowie?
Kiedy redaktor zmienia wygodę i proste działanie serwisu tylko po to żeby wyeksponować nazwiska redakcji a potem informatycy uproszczają algorytmy bo łatwiej jest wyciągnąć z bazy prostym zapytaniem z bazy po dacie zamiast zapamiętywać preferencje i wykluczać duplikaty czy robią na sztywno projekt kiedy został zaprojektowany modułowo to co powiedzieć jak przychodzi jeszcze realizacja dla klienta? Kiedy po stronie klienta równie rozbudowany zespół podejmuje kluczowe decyzje na podstawie wiedzy zdobytej przy obsłudze Excela, Worda czy PowerPointa. Jest tak że jeśli zostali wyznaczeni do zadania to nie po to przecież żeby przytakiwać i mówić „zostawmy to specjalistom”, tylko po to żeby się wykazać. A więc wszyscy się wykazują, łączą wizje dwu prezesów … i zachwycają się własną porażką na koniec, poklepując się wzajemnie po pleckach, przekonując wszystkich naokoło że zrobili kawał dobrej roboty.
A w ramach puenty na koniec ostatnie strofy:
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie,
sprawnie i krótko,
czasem faceci, gdy nikt nie widzi,
westchną cichutko,
bo mając tyle twórczych pomysłów,
tyle zdolności,
boją się, by im wkrótce nie przyszło
trwać w bezczynności.
A brak wciąż wróżki, która nam powie
w widzeniu wieszczym:
jak długo można pieprzyć, panowie
jak długo jeszcze?
Pozwólcie, proszę, że do konkretów
przejdę na koniec:
okażmy serce dla tych facetów,
zewrzyjmy dłonie,
weźmy się w kupę, bo w tym tkwi sedno,
drodzy rodacy,
by się faceci czuli potrzebni
w domu i w pracy.
Niechaj ta myśl im wzrok rozpłomienia,
niech zatrą ręce,
że tyle jeszcze jest do spieprzenia!
A będzie więcej!
Tagi: klient, korporacja, projekt, spieprzyć, zlecenie