Kali ukraść krowę – dobrze, Kalemu to już – źle
Komiczna sytuacja, u klienta z którym miałem dłuuugie i różne przygody skończone na szczęście sukcesem postanowiłem zamówić coś co mi było prywatnie potrzebne. W ramach zabawy postanowiłem przejść dokładnie tą samą drogę, i wysyłałem w podobnych terminach uwagi dość podobne a nawet pozwalałem sobie na wklejanie tych samych zdań. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania!
Współpraca z blogerami
Ostatnia awantura zelektryzowała faceboko/blogo-sferę i rozmowy moich znajomych (siedzących non stop w necie i tych tematach). Nie chce mi się rozwodzić nad tym kto ma rację i jak i dla czego pojawiły się takie czy inne wypowiedzi … bardziej chce zwrócić uwagę że broń jakiej obie strony użyły jest obosieczna.
Proszę nad tym jeszcze popracować
Coraz bardziej czuje że edukacja zleceniodawców jest bezcelowa, przypomina to syzyfową pracę. Jak ci się wydaje że zrobiłeś 2 kroki do przodu, że klienci zaczynają wierzyć twojemu doświadczeniu to dostajesz którąś tam uwagę wywracającą całą koncepcje, ręce opadają i wydaje ci się żeś kilometr za murzynami (ale to niepoprawne politycznie stwierdzenie). Dzieje się tak z dwu powodów (moim skromnym zdaniem),
Sukces
Z Marcinem wysłaliśmy dziś projekt do klienta … projekt dostał akceptację na wszystkie widoki bez żadnych uwag. Aż musiałem dwa razy się upewniać „ale czy na pewno nic”, no i żadnych uwag. Kochani no miodzio-lodzio, mucha nie siada i wszyscy są szczęśliwi. I na tym skończymy ten jakże lukrowy pościk, mając nadzieję że ktoś kiedyś jednak nadepnie mi odcisk i przestanie być słodko do wyżygania. A na dokładkę sweetaśny koteczek w trawce z kwitnącymi mleczykami :*
Zadatek po prezentacji projektu
Nowa moda u moich kochanych klientów, już 3 firmy po podpisani umowy (w ciągu ostatnich tygodni) chciały prezentacji projektu zanim wpłaciły zadatek. W dwu wypadkach do prezentacji nie doszło a w trzecim najfajniejszym dowiedziałem się że skręciłem kostkę i księgowa nie mogła zrobić przelewu*
Bez komentarza
Podesłał mi Szpila … celniej się nie da.
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze?
Korporacja to dużo osób decyzyjnych a w związku z tym zero wizji – przynajmniej wspólnej, jasnej, kompletnej wizji. Bardziej jest to kilkadziesiąt różnych, często i gęsto sprzecznych „wizjijek” osób które nie posiadają żadnych kompetencji aby cokolwiek wnosić do projektu. Przeczytałem jakiś czas temu gdzieś jak był projektowany i wdrażany w windowsie przycisk „wyloguj” i dla czego ten przycisk zmienił się w 7 tekstowych opcji – kilka możliwości […]
Dla kogo klient zamawia projekt?
Krzysiek napisał komentarz który natychmiast spowodował u mnie dość skomplikowany proces myślowy (pot spływa po mych skroniach) a w drugiej kolejności słowotok. A mianowicie problem „dla kogo klient robi projekt strony/ulotki/katalogu”. Tu mamy wg mnie dwa typy, będzie prosto – tych co robią dla siebie i tych co robią dla swoich klientów.
Czemu nie daje się projektów klientowi do wyboru?
Chyba pisałem o tym ale kontynuując poprzedni wpis (Dlaczego nie daje się czegoś extra) należało by i o tym wspomnieć, tym razem z perspektywy freelancera/właściciela małej agencyjki.
Dlaczego nie daje się czegoś extra
Wyobraźmy sobie że klient zamawia projekt graficzny strony i widok 3 podstron. Nam wizja, w trakcie projektowania, się rozrasta i widzimy że kolejne podstrony powinny mieć swój własny charakter i zamiast czterech widoków dajemy 7 z kompletem zdjęć ikon i jeszcze na dodatek widok jak mogła by wyglądać aplikacja na iPhone. Myśl nasza jest ptosta: