Powieść „Agencja kreatywna”
Wstałem dziś mocno pijany własnym zmęczeniem i jest mi tak już wszystko jedno że zacząłem pisać na skype ludziom powieść pod nic nie znaczącym tytułem „Agencja Kreatywna”. Ogólny zarys mam w głowie, niskobudżetową jakość w planach a pierwsze i jedyne 2 zdania przytaczam poniżej:
Czy warto być dobrym
Po ostatnich przygodach mam mieszane uczucia, z jednej strony chciałbym żeby praca przebiegała w miłej i fajnej atmosferze z drugiej strony jednak przestrogi bardziej doświadczonych się sprawdzają. Miła atmosfera, traktowanie jak wartościową osobę kogoś kto jest zależny finansowo od ciebie się mści.
Wojna ze spamerami: Energy Models
Tradycyjnie dostałem zapytanie czy chce dostać ofertę. Spamerom niechcący się jednak dołączyły do zapytania oferta, reklama, referencje czy case study; dołączyły do już 17 maili. No więc 17 razy (na razie) sobie przeczytałem jak to agencja modelek i hostess Energy Models nie pozwala na publikacje firmowego spamu … i postanowiłem zadzwonić (przed publikacją) pod wskazany numer +48 509 516 666, co by się więcej dowiedzieć.
Nowa marka
Jako że marka misz dotyczy raczej jednej osoby a zespół pracujący od września nad rozwojem firmy rozrósł się do 4 (a i czujemy że jeszcze nie skończyliśmy) uznaliśmy że najlepiej powołać do życia nowy twór konsolidujący nasze kompetencje i osiągnięcia.
Slowo na niedziele
Śmieszny dialog właśnie usłyszałem i pozwolę sobie go utrwalić jeszcze na chwilę, bo słowa są ulotne :) A rzecz się dzieje w pewnej firmie na korytarzu podczas ostatniego dnia pracy osobnika zwalniającego się na własne życzenie.
Idealny zespol do kreacji
Moje przemyślenia na ten temat są wytyczną doświadczeń wyniesionych z agencji i wyobrażeń ale nie koniecznie sprawdzalnych w realnych warunkach. Szczerze mówiąc mam nadzieje w nie za długim czasie moje teorie sprawdzić organoleptycznie.
Kolejna roznica na wlasnym
Człek siedzi na własnym od jakiegoś czasu, projektów wypuszcza 2x więcej a korespondencji ma może w skrzynkach pocztowych 10% tego co za pięknych czasów pracy w agencji … do tego stopnia że podczas soboty i niedzieli nie dostaje żadnego maila. Kurcze aż się zastanawiam czy mi skrzynki nie trafiło coś.
Jak to dyrektor z dyrektorem
sobie popiszczeli na swój widok, się właśnie dowiedziałem :) Właściwie to jeden piszczał na widok drugiego i jeszcze wydaje się że niekoniecznie mu się spodobał brak głębokiego ukłonu … ale świat jest tak zbudowany że to gówniarze kłaniają się weteranom i jakoś tym razem nie mam ochoty na rewolucję.
Znow na cenzurowanym
Rano jeszcze biegłem, po badaniach, do roboty z zapałem – starczyło kilka godzin żeby zapał prysł i została obowiązkowość. Nawet już uznałem że nie ma sensu udowadniać że nie jest się wielbłądem, nie chce mi się tracić kolejnych godzin na próżne gadanie – fajniej się robi projekty niż „rozmawia” tutaj z ludźmi.
Publiczny elincz
Odnosząc się do kilku komentarzy które miałem przyjemność przeczytać ostatnio, sugerujących ze sprawy niekoniecznie chlubne dla oponentów powinienem załatwiać pod stołem a nie na blogu – zgodzę się i nie … prawie jak „nie chcem ale muszem”. Z jednej strony faktycznie piętnując wszystkich którzy mi podpadają odstraszam klientów którzy mogli by coś u mnie zamówić. Ale czy ja chce współpracować z zleceniodawcami którzy boją się ze ich nieuczciwość, cwaniactwo czy oszustwa mógłbym ewentualnie opisać? Chyba jednak nie mam ochoty, […]